Przejdź do treści
Publikacje Data publikacji: 23 lutego 2023

Globalny zwrot w kierunku transformacji energetycznej. Kto wyznacza kierunki?

Autor Bartłomiej Pawlak PFR S.A.

Transformacja stała się zjawiskiem globalnym, a jej głównymi uczestnikami są państwa, które kierują się zupełnie innymi przesłankami, niż europejskie regulacje. Stany Zjednoczone, Indie czy Chiny - najwięksi emitenci CO2 na świecie - stawiają przed swoimi gospodarkami zrównoważone cele. W zieloną stronę zmierzają czołowi, światowi eksporterzy surowców kopalnych, jak Indonezja i państwa Zatoki Perskiej. Jedni motywują zielone strategie wyścigiem o światowe przywództwo, inni z obawy przed kurczącym się popytem na węglowodory, jeszcze inni ze względu na konieczność dogonienia konkurentów, którzy monopolizują rynki. Czy w tym procesie, który pociągnął za sobą wszystkie liczące się gospodarki świata, Polska potrafi określić swoją rolę? Na to pytanie próbujemy odpowiedzieć strategią wspierania transformacji energetycznej, realizowaną w Polskim Funduszu Rozwoju poprzez program PFR Green Hub. 

Rywalizacja o przywództwo 

W sierpniu Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął ustawę Inflation Reduction Act, która wbrew nazwie nie stawia sobie za główny cel redukcję inflacji, a przede wszystkim przyspieszenie transformacji energetycznej w Stanach Zjednoczonych. IRA to 370 mld USD w dotacjach, kredytach, ulgach podatkowych, to także umożliwienie wygenerowania prywatnych inwestycji na poziomie 4 bln dolarów w ciągu 10 lat. Stany Zjednoczone do 2030 r. planują ograniczenie emisji CO2 o 50% i dojść do neutralności klimatycznej w tym samym czasie, co państwa Unii Europejskiej. Tym samym Amerykanie na pełną skalę zaczynają konkurować z Chinami o palmę przywództwa w obszarze nowej energetyki i nowej gospodarki. 

Chiny od wielu lat zajmują dominującą pozycję jeśli chodzi o globalne zaplecze wytwórcze dla odnawialnych źródeł energii. Fotowoltaika, siłownie wiatrowe, baterie i magazyny energii oraz wszelkie niezbędne komponenty to domena rynku chińskiego. Biorąc pod uwagę fakt, iż w rękach chińskich firm jest 3/4 światowych zasobów metali ziem rzadkich - zielona rewolucja jest dzisiaj megatrendem w dużym stopniu made in China. Paradoksalnie Chiny dość długo pozostawały w ogonie strategicznych deklaracji dotyczących celów emisyjnych. Jednakże od szczytu w Glasgow także w Pekinie nastąpiła duża przemiana i dzisiaj ten największy emitent CO2 (30% emisji globalnych) deklaruje, iż szczyt emisji przypadnie w Państwie Środka na rok 2030, a dojście do neutralności - w roku 2060. Co to oznacza w przełożeniu na dane? Dziś Chiny produkują 66% energii z węgla, 26% z OZE, 5% z atomu i 3 % z gazu ziemnego. Jednak w ciagu 11 ostatnich lat ilość energii produkowanej z farm wiatrowych wzrosła z 50 GW do 330 GW a w ciągu zaledwie 6 lat przyrost energii z fotowoltaiki wzrósł z 44 do 300 GW! Do 2030 roku moc z OZE ma się podwoić; z 635 GW do 1200 GW, aby do 2060 roku - wraz z energią jądrową - stanowić 80% mocy wytwórczych. Dzisiaj Chiny odpowiadają za największy na świecie przyrost mocy zainstalowanych w PV i wietrze. Fotowoltaika przyrasta o 50-90 GW rok do roku a moce produkcyjne chińskich fabryk PV osiągnęły zdolności na poziomie 260 GW rocznie. 

Indie na zielonej ścieżce zmian

„Jak długo będziemy zależni od innych w dziedzinie energii?” - pytał podczas obchodów Dnia Niepodległości w ub. roku Premier Indii Nerendra Modi. Indie na import paliw kopalnych wydają rocznie 4 % swojego PKB ale nie to jest jedyny bodziec zmian w celach rozwoju gospodarczego subkontynentu. Druga zielona rewolucja to proces, w którym Indie chcą odgrywać rolę światowego lidera, a tym samym postawić procesy transformacyjne na wierzchołku priorytetów gospodarczych. Premier Nodi uznał, że nie da się dzisiaj zbudować nowoczesnej gospodarki i nie da się sięgnąć po przywództwo bez zmiany modelu systemu energetycznego. Indie są trzecim po Chinach i USA emitentem CO2, zajmują też drugie miejsce w wydobyciu i spalaniu węgla na świecie. Cały system energetyczny Indii był przez dziesięciolecia zdominowany przez węgiel, ale proces zmian już się rozpoczął. Indie w ciągu 8 lat chcą postawić de facto nową energetykę - wraz z zielonymi mocami przyłączeniowymi i sieciami energetycznymi. Wartość tych inwestycji szacuje się na 500 mld USD! Indie - w przeciwieństwie do Chin - nie mają tak wielkiego zaplecza produkcyjnego ale biorąc pod uwagę warunki klimatyczne i tanią siłę roboczą mogą mieć - obok Zjednoczonych Emiratów Arabskich - najtańszą energię z fotowoltaiki. Już dzisiaj moce produkcyjne Indii w PV sięgają 60 GW rocznie a przyrost OZE w ciągu ostatniej dekady poszybował z 1 go 50 GW. Tylko w 2021 r przybyło 11 GW w OZE a w pierwszej połowie ub roku 7,4 GW w samej fotowoltaice (niewiele mniej, niż do tej pory wybudowała Polska). Indie, które notują jeden z najbardziej dynamicznych wzrostów gospodarczych wśród największych państw świata, szybszy, niż Chiny, chcą w ciągu najbliższych lat z 10 gospodarki świata awansować na 5-ta pozycję. Nie da się osiągnąć tych ambitnych celów, bez zielonego, technologicznego zaplecza produkcyjnego. Największe indyjskie firmy, takie jak Arcelor MIttal czy Adani dokonują ogromnych inwestycji, służących zazielenianiu hutnictwo żelaza czy aluminium. Przemysł motoryzacyjny przestawia się na produkcję pojazdów elektrycznych a dziedziną, w której Indie planują być światowym liderem jest produkcja i wykorzystanie zielonego wodoru. W ciągu dekady planuje się ograniczenie kosztu produkcji zielonego H2 z 4 do 1 USD/kg. Co ciekawe - na rozwiązania wodorowe mocno też stawiają Stany Zjednoczone - zapowiada się więc coraz większa rywalizacja między tymi państwami. 

Oni również nie pozostają w tyle 

Swoje zielone strategie przyjmują kolejne państwa, które nie były do tej pory uznawane za liderów w tej dziedzinie. Indonezja - największy eksporter węgla na świecie - z sukcesem negocjuje pakiet 20 mld USD w ramach Just Energy Transition Partnership (JETP), porozumienia najbogatszych państw świata na rzecz wsparcia kosztów transformacji energetycznej w krajach rozwijających się. Połowa środków ma pochodzić ze źródeł publicznych, w postaci grantów, gwarancji i pożyczek preferencyjnych. Pozostałe 10 mld trafi poprzez porozumienie banków komercyjnych, zwane Glasgow Financial Alliance for Net-Zero i ma pochodzić od prywatnych inwestorów. Indonezja ogłosiła, że do roku 2050 chce osiągnąć neutralność emisyjną w sektorze energetycznym i osiągnąć szczyt emisji w roku 2030, rozbudowując do tego czasu moce wytwórcze OZE do 30 % miksu energetycznego. 

Rządy państw-eksporterów kopalin, zapewne ku zdziwieniu wielu w Polsce - odchodzą więc od polityki stopowania przemian i strategii promowania węgla, gazu czy ropy naftowej. Najlepszym przykładem są państwa Zatoki Perskiej, które nie tylko deklarują gotowość zielonej transformacji, co mogłoby być potraktowane jako pusta retoryka i tzw. greenwashing, ale podejmują strategiczne decyzje, służące całkowitej przebudowie swoich modeli gospodarczych. Zarówno ADNOC, należący do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jak saudyjski Aramco - poza ogromnymi nakładami na rozbudowę infrastruktury wydobywczej, wdrożyły wieloletnie programy ograniczania emisji CO2 poprzez wyłapywanie i magazynowanie dwutlenku węgla oraz ograniczenia emisji - zwłaszcza metanu. „Oczyszczanie” wydobycia i przeróbki kopalin to tylko jeden z elementów nowej strategii. Najbardziej długotrwałym procesem, który wdrażają giganci znad Zatoki Perskiej to stopniowe zastępowanie „czarnego i błękitnego złota” odnawialnymi źródłami energii. Saudi Aramco do 2032 chce mieć w swoich zasobach 12 GW w wietrze i PV a cała Arabia Saudyjska do tego czasu wybuduje zdolności wytwórcze na poziomie 54 GW. ZEA chcą do 2030 zainstalować 100 GW w OZE. Większość krajów Zatoki, w tym także Kuwejt i Oman oraz ich dalsi sąsiedzi - Egipt i Azerbejdżan - włączają się aktywnie w inwestycje w nowe technologie, które pozwolą im dobrze ulokować wielomiliardowe nadwyżki z handlu gazem i ropą. W 2021 ZEA uruchomiły produkcję zielonego wodoru na skalę przemysłową. Główni dostawcy kopalin chcą być za 10-20 lat największymi eksporterami zielonego wodoru na świecie i mimo, że długoletnie prognozy nie wskazują na to, aby przychody z nowych inwestycji miały osiągnąć poziom przychodów z eksportu ropy i gazu to jednak - wg firmy Roland Berger - mogą sięgnąć 200 mld USD w roku 2050.